Plan podróży: Owernia – Lavaudieu

Miejscowość położona nad rzeką Senouire, zaliczana do najładniejszych we Francji – ze starymi uliczkami i domami swoje dzieje związała z miejscowym klasztorem benedyktynek. Założył go w roku 1057 św. Robert Turlande z Brioude, który wcześniej był założycielem pobliskiego opactwa Chaise-Dieu, matki wielu klasztorów Owernii. Klasztor w Lavaudieu, z którego benedyktynki wyrzuciła rewolucja, posiada jedyny zachowany w Owernii po zniszczeniach rewolucji dziedziniec. Zachował również romańskie freski wykazujące wpływy sztuki bizantyńskiej. Zespół klasztorny oraz przylegający doń kościół ukończono w XII wieku. W roku 1176 bulla papieża Aleksandra III potwierdziła przywileje i darowizny na rzecz opactwa.

Pod murami dawnego opactwa (źródło i licencja: https://commons.wikimedia.org/wiki/File:F08.Lavaudieu.0151.JPG)

W XIII wieku do północnej części nawy dobudowano kaplice boczne. W XIV wieku nawa otrzymała dekoracje malarskie przedstawiające sceny z Męki i Śmierci Chrystusa, po stronie południowej – malowidła stanowią świadectwo ponurego czasu Czarnej Śmierci. Franciszek I, rozbijając autonomię opactw, wprowadził w 1 połowie XVI wieku system królewskiej komendatury, na który w wyniku wojen włoskich papież wyraził zgodę w roku 1516. Opatami mogli być ludzie świeccy, którzy z dóbr opactwa czerpali dochody, zaś faktyczny zarząd nad zakonnikami pozostawiali przeorom, co przyczyniało się do rozpadu życia duchowego. W XVI wieku nastąpiło również odejście od reguły benedyktyńskiej na rzecz reguły św. Augustyna.

Chrystus tronujący w Lavaudieu (źródło i licencja: https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Abbaye_de_Lavaudieu_-_Fresque_-_JPG1.jpg)

W roku 1791 rewolucja zamknęła opactwo, które zostało sprzedane kilku miejscowym rolnikom. W roku 1793 rozebrano na polecenie władz rewolucyjnych dzwonnicę. Dziedziniec klasztorny był użytkowany jako obora, przez co jego zachodnia część została przebudowana. Kościelne freski przetrwały wielką rewolucję, bo były zamalowane – odkryto je dopiero w latach 60-tych XX wieku. Pozostałości po klasztorze pozabezpieczano.

Dawny dziedziniec klasztorny (źródło i licencja: https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Abbaye_de_Lavaudieu_-_Clo%C3%AEtre_-_JPG1.jpg)

Plan podróży: Owernia – Issoire

Issoire rozwinęło się z dawnej galijsko-rzymskiej osady Isiodorensis. We wczesnym średniowieczu istniał tu kościół i klasztor z relikwiami św. Astremoniusa. W IX w. benedyktyni z Saint-Yvoine, którzy przybyli w te strony, uciekając przed furią Normanów odbudowali zapomniany klasztor. Pierwszym opatem został mnich Gislebertus, a nowy kościół pod wezwaniem św. Piotra i św. Astremoniusa został konsekrowany w roku 937 przez biskupa Clermont – Bernarda. Około roku 1130 wzniesiono obecnie widoczną, romańską budowlę.

Absyda kościoła św. Astremoniusza w Issoire (źródło i licencja: https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Eglise_Saint-Austremoine_d’Issoire_5.JPG)

Miasto ucierpiało podczas wojen hugenockich w 2 połowie XVI wieku, zaś samo opactwo zostało wówczas, w roku 1574 splądrowane przez protestanckiego kapitana Merle. W roku 1577 strona katolicka odzyskała miasto, dokonując odwetu za hugenockie ekscesy. Ponownie w oku działań wojennych Issoire znalazło się podczas walk między Henrykiem Nawarry a Ligą Katolicką, zakończonych jak wiemy, uznaniem, że Paryż wart jest Mszy i konwersją pretendenta do tronu Francji na katolicyzm, co napięć religijnych nie zakończyło.

Kolumna w kościele w Issoire (źródło i licencja: https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Eglise_Saint-Austremoine_d’Issoire_7.JPG)

W połowie XIX wieku dokonano odtworzenia XIII-wiecznej polichromii na romańskich kapitelach. Do najpiękniejszych należą te w ambicie – przedstawiają najważniejsze sceny z życia Chrystusa m.in. Ostatnią Wieczerzę, niewiasty przy pustym grobie, pojawienie się Zmartwychwstałego Marii Magdalenie. Pod prezbiterium znajduje się krypta z XII-wiecznym ołtarzem na relikwie św. Astremoniusa. Skradziony w roku 1963, odnalazł się w latach 90-tych XX wieku na… Hawajach.

Absyda kościoła w Issoire (źródło i licencja: https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Abbatiale_St_Austremoine_Issoire_Choeur.JPG)

Plan podróży: Owernia – Saint-Saturnin

Święty Saturnin, żyjący w III wieku, był pierwszym biskupem Tuluzy. Według przekazów należał do siedmiu apostołów rozesłanych przez papieża Fabiana na misję na ziemie galijskie po prześladowaniach cesarza Decjusza (należeli do nich m.in. św. Astremoniusz z Clermont, św. Gacjan z Tours czy św. Dionizy z Paryża). Saturnin poniósł w Tuluzie śmierć męczeńską po odmowie złożenia ofiar pogańskim bóstwom – przywiązano go do byka, który włóczył biskupa po ulicach miasta.

Absyda w kościele Notre-Dame w Saint-Saturnin (źródło i licencja: https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Eglise_Notre-Dame_de_Saint-Saturnin_5.JPG)

Pamiątką po apostole Galii są rozsiane po Francji miejscowości noszące jego imię. Jedną z nich jest powstała w średniowieczu wieś w Owernii, na wzniesieniu u podnóży Masywu Centralnego. Zachowały się gotycki zamek z XIII-XV w., romański kościół Notre-Dame z 2 połowy XII wieku (wieżyczka zniszczona podczas wielkiej rewolucji została odbudowana w połowie XIX wieku, dawne mury miejskie i XVI-wieczna fontanna.

XVI-wieczna fontanna we wsi (źródło i licencja: https://commons.wikimedia.org/wiki/File: Saint-Saturnin_%2863%29_fontaine.JPG)

Plan podróży: Burgundia – Auxonne

Pierwsi mnisi pojawili się w rejonie Auxonne około roku 870, w Saint-Vivant-en-Amous. Pod koniec tego samego stulecia klasztor zniszczyła furia Normanów. W 1173 miejscowy hrabia Stefan II podarował dobra przy istniejącym już wówczas miasteczku klasztorowi Saint-Vivant-de Vergy. W roku 1237 w ramach układów feudalnych Auxonne, wcześniej w granicach Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego, znalazło się pod rządami księcia Burgundii jako miasteczko graniczne między niezależnym księstwem a zależnym od cesarza hrabstwem. Miasteczko ucierpiało w wojnach i pożarach XV stulecia.

Kościół Notre-Dame w Auxonne (źródło i licencja: https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Auxonne_-_Notre-Dame_11.jpg)

W czerwcu roku 1477, po krótkim oblężeniu zostało zajęte przez wojska francuskie króla Ludwika XI. Traktat w Senlis z maja 1493 pozostawiał podzieloną ponownie między Francję a Cesarstwo Burgundię po francuskiej stronie. Jako miasto graniczne otrzymało wzmocnione mury obronne. Zdały one test po bitwie pod Pawią w roku 1526, kiedy wzięty do niewoli przez Karola V król Francji Franciszek I formalnie zrzekł się praw do księstwa Burgundii, w tym Auxonne. Stany burgundzkie odpowiedziały sprzeciwem, a próba wzięcia Auxonne siłą zakończyła się niepowodzeniem. W roku 1586 mieszkańcy miasta popadli w konflikt z królem Henrykiem III Walezjuszem (uciekinierem z tronu polskiego) i zostali oskarżeni o zdradę stanu.

Auxonne – zachowana brama (źródło i licencja: https://commons.wikimedia.org/wiki/File: Auxonne_Porte_comte.jpg)

Spór o osobę królewskiego rządcy zakończył się jednak ugodą. W XVII wieku, gdy Ludwik XIV, wykorzystując sytuację po wojnie trzydziestoletniej przyłączał do Francji kolejne ziemie na pograniczu Cesarstwa, Auxonne przestało być wreszcie miastem granicznym. Po bogatej przeszłości pozostały dawne umocnienia miejskie, w tym zamek i skarpy nad rzeką Saone. Najcenniejszym zabytkiem Auxonne jest jednak gotycki kościół Notre-Dame wzniesiony w 1 połowie XIII stulecia, z późniejszymi kaplicami oraz ukończoną w 1 połowie XVI wieku fasadą zachodnią.

Auxonne – wieża Notre-Dame (źródło i licencja: https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Auxonne_tour_notre_dame.png)

Kościół po wielkiej rewolucji francuskiej znalazł się w tak złym stanie, że musiał przejść gruntowną restaurację, podczas której podwyższono gontową iglicę ośmiobocznej wieży nad transeptem. W środku zachowało się wyposażenie, przeważnie barokowe – z XVII i XVIII stulecia.

Prezbiterium kościoła w Auxonne (źródło i licencja: https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Auxonne_%C3%89glise_Notre-Dame.JPG)

Plan podróży: Alzacja – Colmar

Miasto na alzackim szlaku winnym zostało założone przez Karolingów na początku IX stulecia. Weszło następnie w skład Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego i otrzymało w roku 1226 status wolnego miasta. Podczas wojny trzydziestoletniej, w roku 1632 mimo sprzyjania stronie protestanckiej zostało zdobyte i splądrowane przez Szwedów. Zajęte w roku 1673 przez Ludwika XVI stało się przedmiotem sporów granicznych między Niemcami a Francją. Colmar jest połączony z rzeką Ren kanałami, czemu zawdzięcza nazwę Małej Wenecji. Stara zabudowa z XIV-XIX wieku jest niezwykle malownicza.

Zabudowa Colmaru (źródło i licencja: https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Colmar-march%C3%A9_couvert.jpg)

Do najciekawszych obiektów zaliczane są XIV-wieczny gotycki Dwór Adolfa, XVI-wieczny renesansowy Dwór Pfistera, XVII-wieczny późnorenesansowy dom joannitów. Najciekawszym kościołem miasta jest gotycki kościół św. Marcina, dawna kolegiata, wzniesiona w latach 1234-1365 o długości 78 metrów i wysokości wieży dzwonniczej 71 metrów. Hełm renesansowy wieży pochodzi z 2 połowy XVI wieku i został posadowiony po pożarze. Uwagę przykuwają gotyckie portale. We wnętrzu część XIII- i XIV- wiecznych witraży zniszczono podczas rewolucji francuskiej, zachowała się natomiast późnogotycka grupa Ostatniej Wieczerzy oraz barokowy, XVIII-wieczny prospekt organowy.

Kościół św. Marcina w Colmarze (źródło i licencja: https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Colmar_St_Martin_church_panorama_2011-04.jpg)

Rewolucja francuska przyniosła również zbezczeszczenie i desakralizację kościoła i klasztoru dominikanów z XIII-XIV wieku. Zachowały się jednak XIV-wieczne witraże, barokowe stalle chóru oraz późnogotyckie dzieło Maria Panna w różanym ogrodzie. Podobny los jak kościół i klasztor dominikanów spotkał kościoły kanoników regularnych św. Antoniego z XIII w. (obecnie muzeum) oraz kościół św. Katarzyny z 2 poł. XIV wieku (obecnie dom kultury). Gotycki XIII-wieczny kościół św. Mateusza z gotyckimi oraz renesansowymi witrażami i polichromiami jest obecnie protestancki.

Gotycki portal kościoła św. Marcina (źródło i licencja: https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Colmar_-_Gothic_portal_of_Saint_Martin_Church.jpg)

Plan podróży: Alzacja – Rosheim

W Rosheim wkraczamy na Alzacki Szlak Architektury Romańskiej. Rosheim to stare średniowieczne miasteczko, wzmiankowane w VIII wieku, splądrowane przez Szwedów podczas wojny trzydziestoletniej. W XI wieku Rosheim posiadało dwie parafie – św. Szczepana i św. Piotra obsługujące dwie części miejscowości, które było podzielone między biskupa Strasburga i miejscową szlachtę. W roku 1132 pożar zniszczył osadę, ale szybko została odbudowana. Na początku XIII wieku Hohenstaufowie zapewnili sobie rządy w miejscowości. W roku 1267 uzyskała ona prawa miejskie, w XIV wieku stało się wolnym miastem cesarskim, otrzymało również obwarowania. Obok zachowanych bram miejskich z XIII-XIV wieku oraz XVI-wiecznej zabudowy drewnianej znajduje się tu kamienny kościół św. Piotra i Pawła z XII wieku, z gotycką, bo XIV-wieczną wieżą.

Kościół św. Piotra i Pawła w Rosheim (źródło i licencja: https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Rosheim_03.JPG)

Śmierć katedr – M. Proust (I)

Poniżej zamieszczam tłumaczenie obszernych fragmentów artykułu Marcela Prousta zamieszczonego w Le Figaro z 16.08.1904 roku pt. „Śmierć katedr – konsekwencje ustawy Brianda o rozdzieleniu Kościoła i Państwa” to jest głos osoby uważającej się za agnostyka w bliskim temu blogowi temacie:

Załóżmy na moment, że katolicyzm jest od wielu stuleci martwy, zaś tradycja jego kultu zaginęła. Pozostają jedynie nieme i opuszczone katedry, stały się niezrozumiałe, a jednak nadal budzą podziw. Załóżmy następnie, że pewnego dnia uczeni zdołali, na podstawie zachowanych dokumentów, odtworzyć ceremonie, które były w nich kiedyś odprawiane, do których ludzie je zbudowali, które były ich właściwym znaczeniem i życiem, a bez których pozostają jedynie martwą literą. Załóżmy, że artyści, wiedzieni marzeniem przywrócenia na krótko życia tym wielkim, lecz milczącym obecnie naczyniom, zdecydowali się przez godzinę przywrócić tajemnicze przedstawienie, które kiedyś miało tam miejsce pośród śpiewów i zapachów – słowem, że podjęli to co uczyniło stowarzyszenie Félibres w teatrze w Orange, jeśli chodzi o antyczną tragedię.

Czy jakikolwiek rząd, troszczący się choć w minimalnym stopniu o artystyczną przeszłość Francji nie wsparłby hojnie tak wspaniałego przedsięwzięcia? Czy nie uważacie, że odniosłoby ten sam skutek w stosunku do tych katedr, które są prawdopodobnie największym i bez wątpienia najbardziej oryginalnym wyrazem francuskiego geniuszu co wobec rzymskich ruin? Ktoś może wprawdzie przenosić obcą literaturę, obcą muzykę, obce malarstwo i rzeźbę ponad nasze, ale to we Francji gotycka architektura stworzyła pierwsze i najbardziej doskonałe arcydzieła. Wszystkie inne kraje wzorowały się na niej jedynie, nie dorównując pierwowzorowi.

I tak wracam do mojej hipotezy – pojawiają się uczeni, którzy są w stanie odkryć na nowo utracony sens katedr. Rzeźby i witraże odzyskują swoje znaczenie, tajemnicza woń ponownie unosi się w świątyni, odbywa się święty teatr, a katedra znów zaczyna śpiewać. Jeżeli rząd podpisałby się pod tym zmartwychwstaniem miałby więcej racji niż kiedy popiera przedstawienia w teatrach Orange, w Opera-Comique czy operze, albowiem ceremonie katolickie niosą dobro historyczne, społeczne, artystyczne i muzyczne, którego piękno przewyższa wszystko o czym marzyli wszyscy artyści, a do którego, korzystając z naśladownictwa, potrafił jedynie zbliżyć się Wagner w swoim Parsifalu. Tłumy zmierzają do świętego miasta (Amiens, Chartres, Bourges, Laonu, Reims, Rouen, Paryża czy innego – tak wiele mamy wspaniałych katedr!) i raz w roku doświadczają uczucia, którego kiedyś poszukiwały w Bayreuth czy Orange: radowania się dziełem sztuki w miejscu, które zostało dla niego stworzone. A jednak tu, podobnie jak i w Orange, występowaliby jedynie amatorscy dyletanci, w ramach swoich możliwości, nie posiadający w sobie ducha minionych czasów. Artyści, którzy przyszli wykonać pieśni, artyści, którzy grają rolę kapłanów mogli by się nauczyć, mogliby przyswoić ducha tekstów, zaś Ministerstwo Edukacji obsypałoby ich medalami i pochwałami. Jednakże, pomimo tego, każdy pomyślałby „Zaiste! O ile piękniejsze musiały być te uroczystości, gdy kapłani odprawiali liturgię nie po to by dać jakieś wyobrażenie ceremonii wyrobionej widowni, lecz dlatego że wyrażali tę samą wiarę w swoją funkcję, co artyści, którzy wyrzeźbili Sąd Ostateczny na tympanonie zachodniego portyku, lub którzy w absydzie na szkle namalowali żywoty świętych. O ileż bardziej głęboko i prawdziwie wyrazista musiała być cała ceremonia kiedy wszyscy ludzie odpowiadali na głos kapłana, a na odgłos dzwonka upadali na kolana podczas podniesienia, nie jako beznamiętni i stylizowani statyści do historycznej rekonstrukcji, ale dlatego że podobnie jak kapłan, jak rzeźbiarz, wierzyli. Lecz zaiste rzeczy te pozostają wobec nas tak dalekie jak gorliwy entuzjazm Greków w czasie ich przedstawień, a nasze próby odtworzenia nie są w stanie wiernie oddać ich sensu.

Tak właśnie ludzie mówiliby, gdyby katolicka religia już nie istniała, a jakimś uczonym udałoby się odkryć jej obrządki, gdyby artyści próbowali je nam przywrócić. Ale ważne jest to, że religia ta nadal istnieje i nie zmieniła się od wspaniałego stulecia kiedy były budowane katedry. Uświadomienie sobie czym była żyjąca, wspaniale działająca trzynastowieczna katedra nie wymaga od nas czynienia zabiegu takiego jak w teatrze w Orange i zamieniania jej w miejsce dokładnych, a jednak sztucznych rekonstrukcji i retrospektyw. Wystarczy jedynie byśmy do niej poszli o dowolnej godzinie kiedy odprawiana jest liturgia. Tu odtworzenie, psalmodia, śpiew nie są powierzone artystom bez „powołania”. Celebransami są sami kapłani, czyniąc to nie z perspektywy estetycznej, lecz z wiarą – a przez to o ile bardziej estetycznie. Nikt nie mógłby sobie wymarzyć bardziej żywych i bardziej szczerych statystów, albowiem rolę tę pełnią nieświadomie sami wierni.

Ktoś może powiedzieć, że dzięki przetrwaniu tego samego rytu w Kościele katolickim i wiary katolickiej we francuskich sercach, katedry są nie tylko najpiękniejszymi pomnikami naszej sztuki, ale także jedynymi, które nadal żyją pełnią swego życia i pozostały wierne przeznaczeniu, do którego je wzniesiono.

A teraz z powodu zerwania przez rząd francuski rozmów z Rzymem na temat ustawy pana Brianda jej spodziewane przyjęcie jest nieuchronne. Jej postanowienia stanowią, że w ciągu pięciu lat kościoły mogą, i często będą, zamykane. Rząd nie tylko nie będzie gwarantował odprawiania nabożeństw w kościołach, ale będzie również uprawniony do zmiany ich przeznaczenia według swego widzimisię: w muzea, ośrodki konferencyjne czy kasyna. (…)

Dziś każdy socjalista obdarzony smakiem ubolewa nad zniszczeniami jakie poczyniła w naszych katedrach rewolucja: tak wiele rozbitych posągów i witraży! Zaprawdę: gorzej jest zsekularyzować kościół niż go ograbić. Jakkolwiek nie byłby kościół uszkodzony, dopóki odprawiana jest w nim Msza, zachowuje przynajmniej iskrę życia. Kościół zsekularyzowany umiera i choć może być jako zabytek chroniony przed gorszącym użyciem, pozostaje jedynie muzeum. Można odnieść do kościołów to co Jezus powiedział do swoich uczniów: „Jeżeli nie będziecie spożywać Ciała Syna człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie” (J 6,53). Te tajemnicze a zarazem głębokie słowa stają się wraz z nowym ich użyciem estetycznym i architektonicznym aksjomatem. Jeśli Ofiara Ciała i Krwi Chrystusa, ofiara Mszy świętej, nie będzie już sprawowana w naszych kościołach, nie będą one miały życia w sobie. Katolicka liturgia oraz architektura i rzeźba naszych katedr tworzą całość, albowiem wyrastają z tej samej symboliki. Jest powszechnie wiadome, że nie ma w katedrach rzeźby, nawet drugoplanowej, która nie posiadałaby symbolicznego znaczenia. Jeśli posąg Chrystusa u zachodniego wejścia do katedry w Amiens spoczywa na podstawie z róż, lilii i winorośli, to dlatego że powiedziano: „jestem różą Saronu”, „jestem lilią dolin”, „jestem prawdziwym krzewem winnym”. Jeżeli żmija i bazyliszek, lew i smok są wyrzeźbione pod Jego stopami, to z powodu wersu Psalmu 90: będziesz stąpał po żmijach i bazyliszkach, a lwa i smoka podepczesz. Na lewo, na małej płaskorzeźbie przedstawiony jest człowiek upuszczający miecz na widok zwierzęcia, podczas gdy ptak śpiewa za jego plecami. To dlatego, że „tchórz nie ma nawet odwagi drozda”: zaprawdę celem tego reliefu jest przedstawienie tchórzostwa jako przeciwstawienia męstwa, albowiem umieszczono go pod figurą, która zawsze (przynajmniej we wczesnych założeniach) jest sytuowana po prawicy Chrystusa to jest pod figurą św. Piotra – Apostoła męstwa. I tak dalej, idąc przez tysiące rzeźb zdobiących katedrę.

Ceremonie kultowe dzielą ten sam symbolizm. W zachwycającej książce, której chciałbym w końcu oddać należną pochwałę, Emilie Male analizuje pierwszą część obrzędu Wielkiej Soboty, wedle opisu liturgii godzin Wilhelma Durandusa.

„Ranek rozpoczyna się od zgaszenia wszelkich świateł aby zaznaczyć, że Stare Prawo, które wcześniej rozświetlało świat, zostało zniesione. Następnie celebrans rozpala nowy ogień, przedstawienie Nowego Prawa. Roznieca go z krzemienia, aby przypomnieć, że Jezus Chrystus jest, jak powiada święty Paweł, kamieniem węgielnym świata. Teraz biskup i diakon wchodzą do prezbiterium i zatrzymują się przed paschalną świecą. Wilhelm Durandus mówi nam, że świeca kryje w sobie trzy znaczenia. Zanim zostanie zapalona symbolizuje mroczny słup, którzy prowadził Izraelitów za dnia, Stare Prawo oraz ciało Chrystusowe. Zapalona oznacza słup światła, który Izrael widział nocą, Nowe Prawo i chwalebne ciało zmartwychwstałego Chrystusa. Diakon odnosi się do tej potrójnej symboliki, recytując przed paschałem Exultet. Podkreśla szczególnie podobieństwo między świecą a Ciałem Jezusa Chrystusa. Wskazuje, że pszczoła, stworzenie czyste i pożyteczne zarazem, wydała nieskazitelny wosk, podobnie jak Dziewica Maryja wydała na świat Zbawiciela. Aby ukazać zmysłom podobieństwo między świecą i boskim ciałem, wrzuca do świecy pięć ziaren kadzidła, symbolizujących zarówno pięć ran Jezusa Chrystusa, jak i wonności jakie święte niewiasty kupiły by namaścić ciało. Na koniec zapala świecę od nowego ognia i w kościele zapalają się wszystkie światła, przedstawiając Nowe Przymierze dane światu.”

Ktoś może powiedzieć: ale to tylko wyjątkowa uroczystość. Oto interpretacja codziennej ceremonii – Mszy. Zobaczycie, że jest nie mniej symboliczna.

„Ceremonię otwiera głęboki i poważny śpiew Introitu, oznajmiając oczekiwania patriarchów i proroków. Duchowieństwo stanowi chór, chór świętych Starego Przymierza wyczekujących przyjścia Mesjasza, nie widzących Go. Następnie wchodzi biskup, pojawiając się jako żywy obraz Jezusa Chrystusa. Jego wejście symbolizuje nadejście Pana, którego oczekują wszystkie narody. Podczas ważniejszych świąt, siedem świec płonie przed nim, przypominając, jak powiada prorok, siedem darów Ducha Świętego spoczywających na głowie Syna Bożego. Idzie pod triumfalnym baldachimem, którego czterej niosący mogą być przyrównani do czterech Ewangelistów. Dwóch akolitów idzie – jeden po prawej, drugi po lewej przypominając Mojżesza i Eliasza, którzy pojawili się na górze Tabor po obu stronach Chrystusa. Uczą, że Jezusowi przysługiwał autorytet Prawa i proroków.

Biskup siada na tronie w milczeniu. Wydaje się nie brać udziału w pierwszej części ceremonii. Jego zachowanie zawiera naukę – milczenie przypomina ukryte życie Chrystusa w pierwszych latach. Tymczasem subdiakon odczytuje Lekcję na prawo od ołtarza. Mamy tu przelotne spojrzenie na pierwszy akt dramatu naszego Zbawienia. Czytanie Lekcji jest odpowiednikiem kazań św. Jana Chrzciciela na pustyni. Przemawia zanim Zbawiciel zostanie usłyszany, ale wyłącznie do Żydów. Dlatego subdiakon na wzór swego Poprzednika zwraca się ku południowi – kierunkowi Starego Prawa. Po przeczytaniu Lekcji składa pokłon przed biskupem, podobnie jak jego Poprzednik pokłonił się Jezusowi Chrystusowi.

Po Lekcji następuje śpiew Graduału. Odnosi się również do posłannictwa św. Jana Chrzciciela – symbolizuje głoszenie pokuty jakie kierował do Żydów w przededniu nowej ery. Wreszcie celebrans odczytuje Ewangelię. Jest to moment uroczysty albowiem tu rozpoczyna się działalność Mesjasza – po raz pierwszy Jego głos jest słyszany w świecie. Czytanie Ewangelii uosabia Jego nauczanie.

Po Ewangelii następuje wyznanie wiary, podobnie jak wiara jest konsekwencją głoszenia prawdy. Dwanaście artykułów Credo odnosi się do posłania Apostołów.”

Pani Male dodaje, że także „same szaty jakie kapłan ubiera do ołtarza” i naczynia liturgiczne zawierają tak wiele symboli. „Ornat, noszony jako szata wierzchnia, symbolizuje miłość, która jest najważniejszym przykazaniem i najwyższym prawem. Stuła, którą kapłan zawiesza na szyi jest lekkim brzemieniem Pana, a ponieważ jest napisane, że każdy chrześcijanin powinien przyjąć to jarzmo, kapłan całuje stułę kiedy ją zakłada i zdejmuje. Mitra biskupia z dwoma szczytami symbolizuje wiedzę jaką biskup powinien posiadać o obu Przymierzach, dwie wstążki z niej opadające przypominają, że Pismo Święte powinno być interpretowane zgodnie z literą i duchem. Dzwon jest głosem nauczycielskim, zaś drzewo na jakim jest zawieszony – stanowi figurę Krzyża. Jego sznur złożony z trzech splecionych części wskazuje na trzy stopnie rozumienia Pisma to jest historyczne, alegoryczne i moralne. Kiedy ktoś bierze ten sznur w dłonie aby dzwon zabrzmiał, wyraża symbolicznie fundamentalną prawdę, że znajomość Pisma powinna prowadzić do czynów.”

I tak wszystko aż po najmniejszy z gestów kapłana, stułę, którą nosi, tworzy całość symbolizującą Jego z głębokim uczuciem, które nadaje życie całej katedrze i które tworzy, jak to doskonale ujmuje p. Male, geniusz wieków średnich.

Nigdy ludzkim oczom i rozumieniu nie został przedstawiony widok tak przypominający wielkie zwierciadło wiedzy, duszy i dziejów. Ten sam symbolizm wkracza nawet w muzykę, która wypełnia to ogromne naczynie. Siedem tonów gregoriańskich przedstawia siedem cnót i siedem epok świata. Można powiedzieć, że wagnerowska produkcja w Beyreuth nie umywa się do odprawianej w katedrze w Chartres Mszy uroczystej.

 

tłum własne z wersji ang. za: http://rorate-caeli.blogspot.com/2015/01/the-death-of-cathedrals-and-venerable.html, tłumaczenie na jęz. ang. John Pepino PhD

CHÓR KATEDRY W ROUEN

CHÓR KATEDRY W ROUEN

Krótki słownik różnych określeń

1. Kościół z zewnątrz – bryła:

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

KOŚCIÓŁ CYSTERSKI W PONTIGNY (BURGUNDIA)

Kościół był zwykle wznoszony na planie krzyża łacińskiego i orientowany. Zatem prezbiterium i absyda znajdują się po wschodniej jego stronie, transept (nawa poprzeczna) na osi północ-południe. Jeżeli kościół miał charakter zakonny do nawy od północy lub południa przylegał klasztor z dziedzińcem wewnętrznym otoczonym krużgankiem (łac. claustrum). Konstrukcję gotyckich świątyń wzmacniały charakterystyczne łęki oporowe jako element przypór przenoszących siły działające na górne partie ścian. Główne wejście (wejścia) do kościoła znajdowało się zwykle na fasadzie zachodniej. Nawy boczne były dwie, czasami, w większych katedrach (np. Bourges) nawet cztery. Mimo kamiennych sklepień kościoły posiadały zwykle dach z drewnianą więźbą, spoczywający na konstrukcji kamiennej bez dodatkowego mocowania.

2. Kościół z zewnątrz – portale

PORTYK KATEDRY W CHARTRES (BEAUNE)

PORTYK KATEDRY W CHARTRES (BEAUNE)

Wejścia do kościołów przybierały niekiedy formę zadaszonych portyków. Nad drzwiami i nadprożem umieszczano półkolisty tympanon z głównym tematem rzeźbiarskim. Otaczały go łuki archiwolt, na których umieszczano tło dla sceny tympanonu np. reliefy aniołów, znaków zodiaku, zwierząt. Drzwi rozdzielał zwykle filar zwany trumeau z kompozycją rzeźbiarską powtarzającą lub uzupełniającą motyw tympanonu. Po obu stronach drzwi w węgarach i wnękach rzeźbiono wydłużone postacie świętych, proroków, królów i uczonych.

3. Kościół wewnątrz – „święte świętych”.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

PREZBITERIUM KOŚCIOŁA W CHARITE (BURGUNDIA)

Obejście prezbiterium zwane ambitem ułatwiało komunikację pielgrzymów, którzy mogli w ten sposób zbliżyć się do relikwii patrona kościoła, zwykle umieszczonych w ołtarzu głównym. Samo prezbiterium było dla zwykłych wiernych niedostępne, jego część od transeptu zajmował chór z miejscami dla zakonników / księży (stalle). Na granicy strefy dla kapłanów znajdowała się belka tęczowa z krucyfiksem lub lektorium (zachowane np. w L’Epine). Absydę otaczały kaplice, często z ołtarzami bocznymi.

4. Kościół wewnątrz – nawa.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

TRANSEPT KATEDRY W ROUEN (NORMANDIA)

 Dolna część nawy głównej przechodziła ostrołukami w nawy boczne, nad którymi znajdowało się otwarte lub ślepe triforium – galeria z kolumienkami. Powyżej, pod samymi sklepieniami występowały okna clerestorium. Kamienne elementy zdobnicze okien i rozet, w które wpasowywano witraże nazywane są maswerkami. Sklepienia naw głównych pojawiały się od 2 połowy XI wieku. W architekturze romańskiej były to zazwyczaj sklepienia kolebkowe, na styku z gotykiem, oparte na kombinacji łuków poprzecznych sklepienia krzyżowe. Gotyk wykształcił dalsze modyfikacje sklepień: krzyżowo-żebrowe, sieciowe i gwiaździste. Nad skrzyżowaniem nawy z transeptem znajdowała się niekiedy wieża z latarnią (np. katedra Rouen). Poniżej głównego kościoła, zazwyczaj jego prezbiterium znajdowała się krypta. Między wejściem a nawą występował czasem przedsionek, który nazywany był narteksem (przy fasadzie frontowej to jest zachodniej) lub kruchtą.

Reims: opactwo Saint-Remi

Bazylika. Choć kamień oznaczający miejsce chrztu Chlodwiga znajduje się w katedrze w Reims, pomnik przyjmującego chrzest władcy stoi przy drugiej głównej świątyni królewskiego grodu – bazylice Saint-Remi. Do bazyliki tej francuscy królowie zmierzali w uroczystym orszaku z katedry po koronacji, co potwierdzało sakralny jej charakter. Dziś „trakt królewski”, odpowiednik naszego – między katedrą wawelską a krakowskim rynkiem, biegnie wśród współczesnej brzydkiej zabudowy. W zabudowie tej miejsce dawnych rynsztoków zajęły „nowoczesne”, ale równie woniejące worki z odpadami, a wieczorami ma się takie wrażenie jakby Karolowi Młotowi nie udało się odnieść życiowego sukcesu na polach między Tours a Poitiers. Sama bazylika, a właściwie dawny kościół opacki Saint-Remi, która czeka przy końcu tej drogi upadku królewskości Francji jest jednak całkowitym zaskoczeniem – budynkiem zdecydowanie nie ze współczesnego świata. Po dawnym, okazałym opactwie nie ma, jak to we Francji, wprawdzie śladu – poza pustymi murami dawnego kompleksu, które zajmuje muzeum, kościół jednak zachwyca jako połączenie sztuki romańskiej dominującym w nawie ze wczesnym stylem gotyckim widocznym w prezbiterium.

Historia i architektura. Sanktuarium zostało ufundowane w VI wieku i od początku przechowywało szczątki zmarłego w roku 533, w wieku prawie 100 lat apostoła Franków. Od 1 połowy VIII wieku aż do rewolucji roku 1789 istniało tu opactwo benedyktyńskie. Za czasów karolińskich, w latach 780-945 funkcje miejscowych opatów benedyktyńskich pełnili arcybiskupi Reims. W tymże opactwie Karol Wielki gościł w roku 804 papieża Leona III. W opactwie grzebani byli arcybiskupi Reims oraz królowie – w tym Karloman, brat Karola Wielkiego oraz władcy zachodniofrankijscy z X wieku Ludwik IV i Lotar. Obecny kościół został wzniesiony w 1 połowie XI wieku, za opata Teodoryka, jako sanktuarium z grobem św. Remigiusza, przechowujące również święty olej, którym namaszczano królów Francji. Konsekrował go papież Leon IX w roku 1049. Ze świątyni tej zachowała się nawa (do której dodano potem gotyckie sklepienia), wieże fasady zachodniej i transept. W latach 60-tych XII stulecia dokonano gruntownej przebudowy kościoła – między innymi prezbiterium i fasady zachodniej pośrodku dwóch starszych wież. Również w samej nawie dostawiono nowe kolumny wspierające zmienione na gotyckie sklepienie. Tworzy to wrażenie jakby wewnątrz dawnego romańskiego kościoła zbudowano nowy. Kościół otrzymał wtedy przepiękne obejście prezbiterium dzielone na pojedyncze arkady krużganka, którym odpowiadają dwa łuki galerii i trzy ostrołuki na wyższych kondygnacjach. Zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz, skąd jak widać, składa się ono głównie z trzech poziomów okien, między które umiejętnie wpleciono utrzymujące konstrukcję przypory. Boczne kaplice, rozchodząc się promieniście, lekko przylegają do krużganka. Portal i rozeta południowego transeptu reprezentują z kolei XV-wieczny gotyk „płomienisty”.

Kościół spustoszono podczas „wielkiej” rewolucji, która położyła kres opactwu – zniszczono wtedy m.in. ampułę, w której przechowywano święty olej, którym namaszczano królów Francji, spalono część relikwii św. Remigiusza (część ukrył miejscowy ksiądz), a także XII-wieczne sprzęty i dekoracje. Obecna kompozycja rzeźbiarska poświęcona św. Remigiuszowi pochodzi z okresu XIX wieku. Bazylika ucierpiała nie tylko podczas sławetnej rewolucji, ale również, podobnie jak reimska katedra, od ostrzału artyleryjskiego podczas I wojny światowej, który zniszczył m.in. dach i sklepienia nawy głównej. Restauracja kościoła ciągnęła się przez szereg lat. Wchodząc do środka warto wrzucić 2 EUR do stojącego na lewo od wejścia mechanizmu, co zapewni nam na 10 minut iluminację wnętrza świątyni.

Rejon bazyliki. W sąsiedztwie kościoła stoi dawny kompleks opacki, zbarokizowany po pożarze w XVIII w. Opuszczony w wyniku rewolucji przez zakonników obecnie stanowi muzeum, którego nie zwiedzaliśmy. Przy bazylice znajdziemy też rzeźbę upamiętniającą chrzest Chlodwiga. Parkingi przed bazyliką są dwa – jeden po południowej, drugi po zachodniej stronie. Oba darmowe. W pobliżu bazyliki znajdowało się dawne osiedle rzymskie. Tu też, w miękkich skałach wykuto słynne piwnice szampańskie – największymi z nich (i najdroższymi jeśli chodzi o zwiedzanie) są Pommery ok. 600 metrów na pd. wsch. od kościoła (ok. 30 km korytarzy). Jeżeli chce się je zwiedzić – najlepiej się umówić, albowiem nawet, gdy są miejsca wolne i piszą, że nie trzeba, Francuzi potrafią wcześniej wpuścić grupę niż o oznaczonej godzinie (np. mimo że zwiedzanie trwa ok. 1 h, piwnice są teoretycznie czynne do 19, ostatnia grupa wchodzi o 17.30 nominalnie, a o 17 faktycznie). Nie liczcie też, że ktoś w takiej sytuacji wywiesi kartkę, że ostatnia grupa już weszła.

MAPA

LINKI

SAINT-REMI W MAPPINGGOTHIC.ORG

PANORAMA WNĘTRZA

GALERIA

Rouen: miasto

Do Rouen, dawnej stolicy Normandii, bodaj najładniejszego i najciekawszego miasta na naszej trasie, trafiliśmy chyba w najgorszą możliwą pogodę. Zaczęło lać i to tak, że nie dało się teoretycznie robić zdjęć plenerowych, bo deszcz zalewał obiektyw. Rouen jest miastem na tyle dużym (łącznie w aglomeracji ponad 500 tys. mieszkańców) i ważnym komunikacyjnie, że gps gubi w nim, w kluczowych miejscach drogę – mieliśmy więc okazję przejechać się, nolens volens, w korku przez most Flauberta na południowy brzeg Sekwany i to zarówno w drodze tam, jak i powrotnej. Zaparkowaliśmy tam, gdzie większość Francuzów, to jest na granicy miejskiej strefy płatnej – na wypełnionym, darmowym parkingu przy placu de Boulingrin, ok. 600 metrów od dawnego opactwa Saint Ouen i 400 metrów od kościoła Saint-Vivien, który znajdował się na okrężnej trasie turystycznej, ładnie opisanej w anglojęzycznych folderach z mapką centrum. Wkrótce też deszcz przestał nam przeszkadzać. Opis miasta podzielono tu na trzy części – osobno zostanie opisana katedra Notre-Dame i osobno opactwo Saint-Ouen, a to z uwagi na obfitość zabytków i historii.

Historia. Zacząć wypada od jej początku, a mianowicie od czasów starożytnych, kiedy mieszkało tutaj galijskie plemię w osadzie Ratumacos. Rzymianie przezwali ją Rotomagus i rozbudowali tak znacznie, iż stała się drugim największym po Lugdunum czyli Lyonie miastem Galii Zaalpejskiej. Istniał tu m.in. amfiteatr i okazałe łaźnie. Tę znaczącą pozycję miejscowość utrzymała także w okresie upadku Cesarstwa i najazdów ludów germańskich. Znajdowała się tu, od końca IV wieku, siedziba stałego biskupstwa założonego przez św. Wiktryka, który przywiózł tu relikwie otrzymane od św. Ambrożego z Mediolanu, budując pierwszą katedrę. Potem Rouen stanowiło stolicę rządzonej przez Merowingów Neustrii. W 1 połowie IX wieku dolinę Sekwany zaczęły pustoszyć normańskie najazdy, których celem były głównie pozbawione obwarowań opactwa i miasteczka. Samo Rouen zostało spalone przez bandę Oscherusa w maju 841 roku. Splądrowano je ponownie 15 lat później. Wikingom tak spodobała się ta okolica, że grupa ich osiedliła się tu, a ich wódz Hrolfr (Rollon) przyjął w roku 911 chrzest i uznał zwierzchnictwo lenne króla Franków w zamian za tytuł miejscowego hrabiego. Po śmierci w roku 931 spoczął w miejscowej katedrze. Problem normandzki próbowano rozwiązać jeszcze raz siłowo – w roku 946 wojska Ottona I, sprzymierzone z królem zachodniofrankijskim obległy miasto, ale bez powodzenia. W ciągu tegoż samego stulecia normańskie hrabstwo przekształciło się w księstwo, którego władca w roku 1066 sięgnął po koronę Anglii. Z tegoż, X wieku pochodzi też opis Rouen (Rudhum) autorstwa znanego nam agenta Umajadów z Kordowy – Ibrahima ibn Jakuba jako stolicy kraju rolniczego i ośrodka rybackiego.

Na początku XII stulecia Rouen liczyło około 30 000 mieszkańców, było ważnym portem i ośrodkiem handlowym, kontrolując m.in. przewóz towarów Sekwaną do Paryża. Należało do największych miast w Europie. W roku 1150 zbudowano stały most przez Sekwanę i rozpoczęto rozbudowę miejskich murów. Statki z Anglii przywoziły do Rouen wełnę i odzież, wracały z francuskim winem i zbożem. To znaczenie sprawiło, że na początku kolejnego stulecia postanowiono podjąć rywalizację z innymi miastami we wznoszeniu katedr po pożarze w roku 1200 dotychczasowego kościoła biskupiego. W międzyczasie, w czerwcu roku 1204 król Filip August, wykorzystując nieład w Anglii za rządów Jana bez Ziemi zajął Rouen i przyłączył Normandię do królestwa Francji. W roku 1291 w 40-tysięcznym wówczas mieście wybuchły zamieszki, podczas których zamordowano burmistrza – w rewanżu król Filip Piękny zniósł przywileje miejskie, pozwalając mieszczanom je… odkupić trzy lata później. W roku 1306, podczas wielkiego głodu, król kazał się wynieść miejscowym żydom, którzy osiedlili się tu w dużej, około 5-tysięcznej grupie (ok. 15 % ludności miasta).

Podczas kluczowego okresu wojny stuletniej, po kilkumiesięcznym oblężeniu, w czasie którego zmarła znaczna część mieszkańców, Rouen uznało w styczniu 1419 roku zwierzchność Henryka V Lancastera, dla którego był to powrót miasta do anglo-normandzkiej macierzy. Nie obyło się bez dalszych aktów odwagi – kanonik Robert de Livet obłożył ekskomuniką angielskiego monarchę, za co spędził kilka lat w jego lochach po drugiej stronie Kanału. Po nagłej śmierci Henryka w roku 1422, Rouen stało się siedzibą regenta angielskiego we Francji księcia Bedford. Na jesieni 1430 roku odkupił on od sojuszników burgundzkich pojmaną przez nich Joannę d’Arc i sprowadził ją na proces do bezpiecznego miasta, jakim było dla Anglików Rouen. Po kilkumiesięcznym procesie z udziałem wyselekcjonowanych duchownych i teologów, popleczników Bedforda, została ona skazana na dożywotnią pokutę, a potem – pod pretekstem naruszenia jej warunków i przywdziania męskiego ubioru, spalona bez wyroku na rynku w Rouen 30 maja 1431 roku. Karol VII Walezjusz nie spieszył się na odsiecz Joannie i zajął Rouen dopiero 18 lat później. Przyłączenie do Francji dało nowy impuls do rozwoju miasta i przysporzyło mu nowych dominant w postaci m.in. kościołów Saint-Ouen i Saint-Maclou. Na początku XVI wieku, wraz z epoką odkryć geograficznych rola Rouen jako portu dodatkowo wzrosła – wypływały stąd statki do wybrzeży Brazylii. Od roku 1499 działał (z krótką przerwą aż do rewolucji) lokalny parlament normandzki.

W 1 połowie XVI stulecia do Rouen zawitała moda na kalwinizm – ponad 20 % mieszkańców miasta przyjęła „reformatorskie” nowinki. Ta mniejszość, nazwana później hugenotami, odegrała wiodącą rolę w okresie niepokojów 2 połowy XVI wieku. W roku 1560 przy okazji tzw. tumultu w Amboise doszło do pierwszych ataków na kościoły. 15 kwietnia roku 1562 hugenoci uderzyli na ratusz oraz zamek, zajmując te obiekty i wyrzucając królewskiego namiestnika oraz połowę (trzech) członków magistratu wiernych katolicyzmowi. Na początku maja doszło do bezczeszczenia i niszczenia na szeroką skalę miejscowych kościołów. 10 maja umknęli przed furią hugenocką sędziowie Parlamentu Normandzkiego. Katolicy schronili się w fortyfikacjach św. Katarzyny na wzgórzach ponad miastem. Tak szeroko zakrojona akcja nie była by możliwa bez wsparcia z zewnątrz. We wrześniu angielscy żołnierze wysłani przez Elżbietę II wylądowali u ujścia Sekwany. Próba eskalacji konfliktu nie powiodła się jednak – pod koniec października francuskie wojska królewskie odzyskały Rouen, plądrując przy tym miasto, a pod murami zginął ówczesny król Nawarry Antoni Burbon. Fala protestanckiego ikonoklazmu wybuchła ponownie w marcu 1563 roku, kiedy to zniszczono kościół Saint-Eloi. Pod koniec sierpnia 1572 doszło do zamieszek wywołanych wieściami o nocy św. Bartłomieja – doszło do zabójstw więźniów hugenockich. W czasie wojny dotyczącej sukcesji po Henryku III Rouen stało po stronie Ligi Katolickiej, broniąc się na przełomie 1591 i 1592 roku udanie, przy wsparciu oddziałów hiszpańskich, przed księciem Nawarry, późniejszym Henrykiem IV. W roku 1646 w Rouen mieszkał sławny uczony Blais Pascal, w roku 1670 miasto odwiedził niesławny król Polski Michał Korybut Wiśniowiecki. W 2 połowie XVIII wieku zburzono dawne mury miejskie i utworzono na nich bulwary. Podczas wielkiej rewolucji w mieście – doszło do szeregu aktów – zniszczono m.in. dawne opactwo Saint-Ouen. Rouen ucierpiało również znacznie podczas II wojny światowej, zarówno w czasie inwazji niemieckiej, na początku czerwca 1940 roku, jak i w czasie bombardowań alianckich na wiosnę 1944 roku oraz późniejszych walk o Normandię. Mimo to zabytków w mieście, jak wspomniałem, zatrzęsienie.

Saint-Vivien. Pierwszym, do którego doszliśmy ulicą de la Porte des Champs, był kościół Saint-Vivien wzniesiony w miejscu dawnej, XIII-wiecznej kaplicy pobliskiego opactwa Saint-Ouen. Została ona całkowicie przebudowana w roku 1358 z dodaniem dzwonnicy i rozbudowana w XV wieku. W roku 1562 dotarli tu kalwiniści w swoim obrazoburczym szale. W tym samym stuleciu do konstrukcji dodano trzecią nawę – obecnie wszystkie trzy są wyraźnie oddzielone. Całość przebudowano w XVII wieku. Pod koniec XIX w. wzniesiono neogotycki portyk kościoła.

Saint-Maclou. Od kościoła Saint-Vivien udaliśmy się do pobliskiego Saint-Ouen, a ponieważ był jeszcze zamknięty – do położonego na osi katedry kościoła Saint-Maclou. Kościół Saint-Maclou jest przykładem późnego gotyku zwanego „płomienistym” (flamboyant). Jego budowę rozpoczęto niedługo po spaleniu na pobliskim placu du Vieux-Marche Joanny d’Arc, około roku 1434. Stanął w miejscu mniejszej świątyni z XIII w., niemal na tyłach roueńskiej katedry. Budowa bazyliki trwała do roku 1517, choć kamienna, neogotycka iglica wieży, sięgająca 83 metrów wysokości, pochodzi z 1868 roku (oryginalna, zniszczona w roku 1736 była wykonana z drewna). Część rzeźb zniszczono w roku 1562, podczas powstania hugenockiego w mieście. Kościół doznał uszczerbku także podczas rewolucji francuskiej, kiedy to również niszczono figury wewnątrz bazyliki oraz w czasie alianckich bombardowań w czerwcu 1944 roku. Niestety podczas naszej wizyty był zamknięty, nawet po 14, poprzestaliśmy zatem na obejrzeniu fasady z portykiem i drewnianymi, rzeźbionymi renesansowymi drzwiami. Centralny portal wejściowy zdobi typowa kompozycja Sądu Ostatecznego. Tył kościoła jest zaniedbany i oczekuje na remont.

Ossuarium. Ciekawy przykład renesansowego budownictwa znajdujemy w zaułku na północ od kościoła. Aster Saint-Maclou to XVI-wieczne rozwinięcie średniowiecznych ossuariów na masową skalę, spowodowaną powtarzającymi się epidemiami dżumy. Czworoboczny obiekt, drewniany, na kamiennej podmurówce, otaczający dziedziniec o wymiarach 32 na 48 metrów, wzniesiono w latach 1526-1533. Posiada ciekawie zdobione, choć makabrycznymi motywami, drewniane kolumny, poniszczone przez hugenotów w maju 1562 roku. W roku 1658 do całości dodano kaplicę św. Michała. Część budynków zaczęto też wykorzystywać jako szkołę. Cmentarz zamknięto ostatecznie w roku 1781. W roku 1792 dotarli tu rewolucyjni wandale, niszcząc symbole chrześcijańskie. Obecnie znajduje się tu miejscowa akademia sztuk pięknych.

Domy. Ossuarium to nie jedyny przykład drewnianego budownictwa w Rouen. Mimo zniszczeń wojennych sporo tu starych domów, częściowo drewnianych, z XIV-XVII stulecia (według znawców około dwustu zabytkowych i prawie 2000 stylowych). Prawie setka podchodzi z okresu średniowiecza – ich przykłady znajdziemy m.in. przy Rue du Gros Horloge czy Rue Saint-Roman (między Saint-Maclou a katedrą) oraz bocznych zaułkach. Wspomnianą uliczką dochodzimy do katedry i placu przed nią. W zachodniej części katedralnego placu znajduje się efektowny budynek, który obecnie zajmuje m.in. informacja turystyczna. To renesansowy dawny dom pieniężny, wzniesiony w latach 1509-1540. Stąd właśnie ponoć Monet malował swoje wrażenia katedry w Rouen.

Zegar. Od katedry prosta ulica w stronę placu du Vieux Marché przechodzi przez bramę z zegarem zwanym Gros Horloge. Towarzyszy mu gotycka wieża dzwonna z końca XV wieku, wzniesiona po pożarze poprzedniej podczas rozruchów w roku 1382. Mechanizm samego zegara należy do najstarszych we Francji – zainstalowano go w roku 1389. Sam wygląd tarcz, wychodzących na obie fasady bramy jest późniejszy, renesansowy, z lat 1527-29 – złociste słońce wysyła 24 promieni na niebieskie tło. Jest to zegar astronomiczny – pokazuje fazy księżyca, dni tygodnia oznaczone symbolami. Poniżej zegara znajduje się dawne godło Rouen – zwycięski Baranek paschalny na czerwonym tle. Po zachodniej stronie bramy znajduje się barokowa fontanna z roku 1743 z Alfeusem i nimfą Aretuzą. Wewnątrz zegarowych pomieszczeń znajduje się małe muzeum, gdzie można zobaczyć pracownię zegarmistrza, dzwony i maszynerię, widać stamtąd też katedrę w Rouen. Przy zegarze znajduje się też dawny gotycki budynek ratusza.

Place du Vieux-Marche. Od Gros Horloge blisko już na historyczny rynek Rouen – place du Vieux-Marche, przy końcu tej samej ulicy. To tu spalono 30 maja 1431 roku Dziewicę Orleańską. Publiczne egzekucje wykonywano tu zresztą aż do roku 1836. Dziś plac otaczają stare, na wpół drewniane domki. W środku znajdują się nikłe ruiny dawnego kościoła św. Zbawiciela z XI w., zniszczonego w maju roku 1562 przez hugenotów, zamkniętego w roku 1791 przez kolejne pokolenie rewolucjonistów, wykorzystywanego potem jako pomieszczenia przemysłowe i rozebranego w roku 1795. Obok stoi coś, co w założeniu ma przypominać łódź wikingów albo rybę. Albo połączenie jednego z drugim. To wzniesiony w roku 1979 kościół św. Joanny z Arc, do którego przylega, pod jednym dachem, hala targowa z unoszącymi się zapachami mięsa i ryb. Na szczęście w środku kościoła nie jest aż tak źle – uwagę przykuwają piękne witraże ze zniszczonego podczas działań wojennych roku 1944 kościoła św. Wincentego wykonane w latach 1520-1530.

Pałac Bourgtheroulde. Nieco na południe od placu du Vieux Marché stoi renesansowy Hotel Bourgtheroulde, pełniący dziś funkcję… hotelu. Dawną rezydencję rodziny Le Roux, potem Bourgtheroulde wzniesiono w XVI wieku. Na fasadzie pałacu zauważymy normańskie lamparty wspierające herb rodziny Bourgtheroulde oraz jeżozwierza – symbol króla Ludwika XII. Na południe od pałacu znajduje się dawny gotycki kościół Saint-Eloi wzniesiony w XIII wieku i przebudowany na początku XVI stulecia. W marcu 1563 roku splądrowali go hugenoci. Został jednak odbudowany do roku 1580. Podczas rewolucji francuskiej został przerobiony na magazyn zbożowy dla wojska, w roku 1803 w akcie swoistej ironii dziejowej Napoleon Bonaparte przekazał go protestantom.

Parlament normandzki. Wracając z placu, na którym spalono Joannę z d’Arc w stronę opactwa Saint-Ouen mijamy dawny budynek pałacu sądowego. Wzniesiono go w latach 1499-1508 w stylu późnogotyckim wymieszanym nieco z renesansem, ale był potem w XIX w. przebudowywany w duchu neogotyku, został też w znacznej części zniszczony podczas alianckich bombardowań w kwietniu 1944 roku oraz działań wojennych pod koniec sierpnia tegoż roku.

Dawny kościół St-Laurent. Idąc w kierunku północnym ulicą Sokratesa dochodzimy do budynku muzeum sztuk pięknych oraz muzeum…. sztuk żelaznych w dawnym kościele św. Wawrzyńca. Kościół wzniesiono w XV stuleciu na miejscu dawnego kościoła św. Antoniego w stylu późnego gotyku. W roku 1501 ukończono budowę wieży. Jego droga do obecnego muzeum była typowa – w roku 1791 zdesakralizowano go i przekształcono w… klub jakobinów. Sprzedany w roku 1803 służył jako szopa i stajnia. W roku 1893 odkupiło go miasto Rouen na cele muzealne. Ulicą Jeana Lecanuleta dochodzimy stąd do placu, który kiedyś zajmowało opactwo Saint-Ouen. Dziś stoi tu pomnik Napoleona, a w zachowanej części dawnych budynków opactwa, skąd wyrzucono mnichów na jesieni roku 1790, znajduje się obecny ratusz Rouen. Przeniesiono go tu w roku 1800, a w roku 1825 budynek został przebudowany. Na obecny wygląd. Od dawnego opactwa, bocznymi uliczkami, mijając dawną Chapelle Corneille oraz kościół Saint-Nicaise wróciliśmy do punktu wyjścia.

Całości Rouen w jedno, deszczowe popołudnie oczywiście nie udało nam się zobaczyć, choć nie ulega wątpliwości – przeszliśmy sporo i to mimo deszczu. Pominęliśmy m.in. Wieżę Joanny d’Arc, w której, wbrew nazwie wcale nie siedziała Dziewica Orleańska, a która stanowi dawny donżon XIII-wiecznego zamku Filipa Augusta, rozebranego w roku 1591. Prawdziwa wieża Joanny padła wtedy łupem prac rozbiórkowych. Gwoli sprawiedliwości przyznać jednak należy, że Joanna d’Arc miała pojawić się w owej wieży raz podczas procesu, gdy pokazano jej narzędzia tortur jakie ją czekają jeśli się nie ukorzy.

MAPA

LINKI

KOŚCIÓŁ SAINT-MACLOU W MAPPINGGOTHIC.ORG

GALERIA