Paryż wart Mszy

„(…) Zagrożeni siódmą wojną hugenocką katolicy francuscy zorganizowali w roku 1576 Ligę Świętą, pod przywództwem księcia Henryka Gwizjusza. Niemal od razu stała się popularna i rozszerzyła się po całym kraju. Kiedy zmarł książę Alençon i Henryk Nawarry zgłosił roszczenie do dziedziczenia po bezdzietnym Henryku III, Liga była w stanie wystawić własnego kandydata – Karola kardynała Bourbon, któremu Filip II udzielił swego poparcia. Wojna zakończyła się triumfem katolików. Katarzyna Medycejska w układzie z Nemours zabroniła protestantyzmu i ogłosiła banicję wszystkich kalwinistów, którzy nie będą skłonni wrócić do Kościoła w ciągu sześciu miesięcy. Powyższe poprowadziło do ósmej wojny hugenockiej, nazwanej Wojną Trzech Henryków, ponieważ trzema jej głównymi postaciami byli król Henryk III, Henryk Nawarry i Henryk Gwizjusz. Henryk protestant pokonał członków Ligi pod Coutras na początku roku 1587 i wydawało się prawdopodobne, że z pomocą 36 tysięcy protestantów z Niemiec oraz innych krajów, wygra wojnę. Jednakże książę Henryk Gwizjusz, bez wątpienia najlepszy człowiek i dowódca z całej trójki, zadał kalwinistom tak miażdżącą klęskę, że Niemcy Lamarcka zostali niemal w pień wycięci. Sam Lamarck poległ.

Henryk III, który lawirował między dwoma stronnictwami lecz raczej sprzyjał protestantom, z powodu zawiści wobec Gwizjuszy, został zmuszony do pozostawania w upokarzającym odosobnieniu, w Luwrze, mając niewielu żołnierzy i nie posiadając pieniędzy. Rozkazał Gwizjuszowi by trzymał się z dala od stolicy. Jednak mieszkańcy Paryża, wśród których Gwizjusz był niesłychanie popularny, przywrócili Radę Szesnastu, reprezentującą dzielnice miasta, i zaprosili go by przyjechał. Pojawiając się zaledwie z piętnastoma jeźdźcami Henryk, przy radosnym wsparciu Paryżan, zajął Bastylię i uczynił się panem Paryża, podczas gdy król Henryk III siedział bezradny w Luwrze. Gwizjusz był teraz faktycznym władcą Francji wraz z Paryżem. Natychmiast zadeklarował wobec króla swoje posłuszeństwo i zapewnił go że przeciwstawiał się jedynie złym doradcom Jego Królewskiej Mości. Król nie miał wyjścia, jak tylko stłumić swój gniew i zawrzeć układ, który potwierdził przysięgą w katedrze, w Rouen. Układ ów wielce był korzystny dla sprawy katolickiej i wprowadzał spóźniony nakaz wdrożenia reform Soboru Trydenckiego.

Podczas gdy Armada majestatycznie płynęła przez Kanał, król Henryk III czekał z obawą, choć obawa ta nie przeszkadzała mu wysłać potajemną wiadomość do Turków, nalegając by zaatakowali Hiszpanię. Powodzenie Armady uczyniłoby Filipa II faktycznym zwierzchnikiem Europy i mogłoby utrwalić dominację jego przyjaciół – Gwizjuszy. I tak pobladły oraz melancholijny Henryk prowadził grę pozorów (sztukę, w której był tylko nieco mniej zręczny od Filipa II) aż nadeszły wieści że flota hiszpańska została rozproszona. Wówczas udał się do Blois na zebranie Stanów Generalnych, obecnie w przygniatającej większości złożonych z katolików, i po przyjęciu edyktu, wykluczającego książąt protestanckich (a zatem Henryka Nawarry) od sukcesji, zaprosił księcia Gwizjusza na rozmowę w swej prywatnej komnacie. Jak tylko przywódca katolików wszedł do pokoju został powalony ciosami mieczy kilku zbrojnych, którzy zaczaili się tam w tym właśnie celu. „To za me grzechy!” – zawołał człowiek, który pomścił śmierć swego ojca zabójstwem Coligny’ego i masakrą Nocy św. Bartłomieja, umierając u stóp ostatniego z zepsutych synów Katarzyny Medycejskiej. Jego brat – kardynał Gwizjusz, został powieszony na rozkaz króla dwa dni później (24 grudnia 1588 roku).

Cała Francja zawrzała gniewem przeciw sprawcom tej haniebnej zdrady. W ciągu dwóch tygodni kraj znalazł się w stanie buntu. Młodszy brat Gwizjusza – książę Mayenne stanął na czele Świętej Ligi (jako nieobecny w Blois uniknął losu swych starszych braci). Paryż powołał tymczasowy rząd i wyznaczył go na regenta aż do następnego zgromadzenia Stanów Generalnych. Orlean chwycił za broń. Siedemdziesięciu doktorów z Sorbony ogłosiło że mieszkańcy Francji zostali zwolnieni z ich posłuszeństwa wobec króla Henryka III. Papież Sykstus V zażądał zadośćuczynienia i pokuty za mord na kardynale, a kiedy Henryk odmówił, ekskomunikował go. Katarzyna Medycejska zmarła dwa tygodnie po zamordowaniu Gwizjuszy. Jej syn, bezradny bez jej makiawelicznych rad, oddał się w ramiona również ekskomunikowanego Henryka Nawarry i postanowił, z jego pomocą, zdobyć Paryż. Paryżanie, broniąc się, wznieśli barykady i wykopali okopy. Henryk dotarł do przedmieścia Saint Cloud. Tam fanatyczny dominikanin – Jacques Clemente rzucił się na niego, zadał celny cios nożem, samemu ginąc w starciu jakie się wywiązało. (…)

Henryk III na swym łożu śmierci wezwał bowiem władcę Nawarry i wyznaczył go swoim następcą. Stronnictwo kalwińskie oczywiście uznało to za triumf. Katolicy, choć stanowiący przygniatającą większość, nie byli w żadnym wypadku zjednoczeni przeciw Nawarczykowi. Liga, utrzymywana przy życiu głównie dzięki pomocy Hiszpanii, nie chciała słyszeć o żadnym kompromisie, który poświęciłby religię katolicką, lecz śmierć Gwizjusza pozostawiła ją bez silnego przywódcy, przy braku kandydata na następcę, poza sędziwym kardynałem de Bourbonem – „królem Karolem X”. Istnieli również Les Politiques, którzy przejęli polityczne teorie l’Hôpitala. Głównie z ich inicjatywy, Henryk z Bearne został skłoniony do złożenia publicznej obietnicy, że, jeśli zostanie ukoronowany na króla Francji, przejdzie na katolicyzm. Katolicy z Ligi, przekonani że każdy kompromis dotyczący chrześcijaństwa nieuchronnie prowadzi do rozkładu, nie chcieli wierzyć w szczere intencje człowieka, który wcześniej wyznawał ich religię z powodów politycznych i dokonał apostazji.

Papież Sykstus V znajdował się w niesłychanie kłopotliwym położeniu. Francuska szlachta katolicka zapewniała go że bezpieczeństwo Francji i Kościoła wymagało następstwa kardynała de Bourbona, że Henryk Nawarry był kłamcą i zniszczyłby religię katolicką, gdyby został królem Francji. Inni francuscy katolicy przypominali mu o wieku i niewielkich talentach kardynała, zapewniając go że Henryk nie był w głębi serca heretykiem i że stałby się doskonałym katolikiem, gdyby papież poparł jego sprawę. Sykstus przyjął uprzejmie wszystkich ambasadorów, nie udzielając żadnemu definitywnej odpowiedzi. W miarę upływu czasu przychylił się do stanowiska, że jedynym sposobem przywrócenia pokoju we Francji, bez poświęcania zasadniczych wartości, jest koronacja Nawarczyka. (…)

Tymczasem Henryk Nawarry przygotowywał się do marszu na Paryż z armią, w której znajdowali się niemieccy, francuscy i szkoccy protestanci, razem z wieloma francuskimi katolikami, którzy chcieli walczyć za potomka św. Ludwika po jego zapewnieniu że później zostanie katolikiem. Książę Mayenne i siły Ligi gotowały się do obrony stolicy, przy wsparciu 1800 jazdy z Flandrii pod wodzą młodego hrabiego Egmonta oraz 400 Walonów księcia Parmy. Papieski legat Gaetano zachęcał Mayenne’a do walki, ku wielkiemu niezadowoleniu papieża. Filip II włożył większy skarb w jego łakome ręce – cały milion dukatów przez zaledwie rok, które, jak Filip narzekał, Mayenne przepuścił jak wodę.

Sykstus zawiesił swą decyzję. Katolicy walczyli po obu stronach. Mówiono że papież uważa iż energiczny król Nawarry zwycięży. Henryk, powiedział Jego Świątobliwość, spędzał mniej czasu w łóżku niż Mayenne na jedzeniu. Opinię Ojca Świętego cechowała przenikliwość. Henryk Nawarry przekroczył na początku marca roku 1590 Sekwanę i ustawił swą armię w szyku bitewnym. Mayenne przyjął wyzwanie. Oba wojska zwarły się a bitwa pod Ivry przyniosła porażkę armii Ligi oraz zwycięstwo Nawarczyka. (…)

Podczas gdy Henryk z około 12 tysiącami ludzi przygotowywał atak na Paryż, Filip II postanowił że go nie dostanie i wysłał instrukcje do księcia Parmy we Flandrii aby ruszył z pełną szybkością na odsiecz miasta. Paryżanie zaraz po klęsce pod Ivry byli zniechęceni i skłonni do kapitulacji. Henryk Nawarry posiadał wśród nich wielu zwolenników, którzy byli zręcznymi w sztuce propagandy. Jednakże trend ten przezwyciężyły odważne słowa arcybiskupa Lyonu, który przypomniał że Bearne dysponuje dość niewielką armią oraz działania Bernardino de Mendozy. „Jestem tu, służąc ci jak najlepiej potrafię” – napisał ambasador Filipa – „lecz gdziekolwiek przebywam jest pewne że wybuchnie burza i biegam pod mocno zrefowanymi[1] żaglami od dziobu do rufy.” Podczas oblężenia Paryża, choć chorujący, pozbawiony pieniędzy i niemal całkowicie ślepy, ów weteran kampanii księcia Alby stanowił filar obrony, odwiedzając posterunki, nawołując żołnierzy, karmiąc głodnych i podnosząc na duchu mieszkańców. To w znacznej mierze dzięki jego wysiłkom miasto nadal się trzymało, gdy, po dwóch miesiącach oblężenia, zapasy żywności były na wyczerpaniu, zaś 13 tysięcy zmarło z wycieńczenia.

Książę Parmy niechętnie opuszczał Flandrię i poinformował o tym króla. Potrzebował pieniędzy, obawiał się buntów i bał się że, jeśli wyruszy z dużą armią, popchnie Francuzów w ramiona Henryka i utraci Niderlandy. Napisał o tym wszystkim do Filipa, który bezzwłocznie odpowiedział, wysyłając pieniądze i nakazując mu wyruszać natychmiast. „Jeśli Flandria zostanie utracona” – dodał szorstko – „spadnie to na mnie.” Parma wyruszył. Mieszkańcy Paryża rozpoczęli w sierpniu negocjacje w sprawie kapitulacji, lecz nadeszły wieści że Hiszpanie przekroczyli granice i dołączyli do Mayenne’a pod Meaux. Henryk zwinął oblężenie i skierował się naprzeciw Parmeńczykowi. Ten ostatni, osiągnąwszy swój cel – zwinięcie oblężenia i nie zamierzając ryzykować życia swych ludzi w decydującej bitwie, o ile mógł jej uniknąć, okopał się w pobliżu brzegów Marny na silnej pozycji, której Nawarczyk nie ośmielił się zaatakować.

Wykonując jeden z najbardziej mistrzowskich manewrów w swojej karierze książę Parmy ruszył ze swoją armią. Udając że wydaje bitwę pozorowaną strażą przednią i w ten sposób uwalniając resztę żołnierzy, przeprawił dwa regimenty przez most pontonowy, zdobył szturmem Lagny i posiadał teraz oba brzegi rzeki pod kontrolą. Był teraz w stanie zaopatrywać Paryż żywnością i zręcznym wypadem zajął Corbeil. Jednak zauważył że z jednej strony katoliccy politykierzy spiskują przeciw niemu, zaś z drugiej – przyjaciele Mayenne’a krytykują go że nie rozbił przeciwnika na polu walki. Mayenne obiecał swym wierzycielom zapłatę z pieniędzy Filipa II, które spodziewał się uzyskać od księcia Parmy. Parmeńczyk odpowiedział że wykonał to co rozkazał mu król i że więcej nie uczyni. W listopadzie wycofał się w doskonałym porządku do Flandrii. (…)

Na dworze hiszpańskim zapanowała wielka radość z powodu konklawe, gdyż papież Urban VII z Castagny, kardynał San Marcello, który pozyskał wielu przyjaciół w Hiszpanii, kiedy jako nuncjusz ochrzcił infantkę. (…) Po surowych dniach papieża Sykstusa V, perspektywa układania się z papieżem, dla którego pół miliona dukatów stanowiło drobnostkę było dla doradców w Madrycie i ich pana bardzo krzepiące. W dniu, w którym król Filip usłyszał o wyborze, wziął wolny dzień i udał się ze swymi dziećmi na polowanie, na króliki. Jednak Urban żył zaledwie parę dni. W październiku nastąpił po nim Grzegorz XIV, z bogatej mediolańskiej rodziny. Miało się dopiero okazać jaki punkt widzenia zajmie nowy papież. Polityka Grzegorza była dla Hiszpanii wysoce satysfakcjonująca. W marcu roku 1591 odnowił wyrok ekskomuniki przeciw Henryka Nawarry i wyłożył pieniądze na rzecz Ligi. Zmarł jednakże w tym samym roku a jego następcą został kolejny papież, który żył krótko – Innocenty IX. (…)

Był to dla Filipa krytyczny moment. Podczas gdy leżał, tak złożony podagrą, że w Londynie donoszono o jego śmierci, król Nawarry, silnie wsparty przez protestanckich żołnierzy angielskich i szkockich, wyruszył by oblec Rouen. Filip posiadał w Langwedocji niewielką armię, która pomagała tamtejszym członkom Ligi, oraz kolejną w Bretanii, która dokonała szeregu znaczących czynów. Widział że trzeba czegoś więcej aby pokonać Nawarczyka. W sierpniu 1591 rozkazał księciu Parmy by powrócił do Francji. Gdy książę Parmy dokonał odsieczy Rouen, król wykorzystał jego przewagi by zażądać od Mayenne’a zwołania Stanów Generalnych aby uznały prawa jego córki do francuskiego tronu. Znajdował się na silnej pozycji, albowiem dostarczał Lidze nie tylko pomoc wojskową, lecz olbrzymie subsydia w pieniądzu. Skarżył się, nie bez racji, że mógłby zażądać wydania w zastaw francuskich miast i fortów, jak to uczyniła wcześniej Elżbieta, uzyskując je od Coligny’ego, lecz nie chce ingerować we francuską suwerenność, zaś jego wyłącznym celem jest utrzymanie w tym kraju religii katolickiej. Faktycznie, nie naciskał na wybór Izabeli Klary Eugenii. Zaproponował ją jedynie jako najbardziej logicznego kandydata, gdyż była wnuczką Henryka II i brak było jego żyjących zstępnych płci męskiej. Podczas gdy Stany Generalne przygotowywały się do zebrania w Reims, Aleksandra Parmeńskiego, poważnie rannego podczas ataku na miasteczko Caudebec, odwożono w lektyce do Flandrii. Zmarł 2 grudnia, w wieku 46 lat jako jeden z największych dowódców Europy na przestrzeni wieków (…) Jak tylko Mayenne dowiedział się o śmierci Parmeńczyka, przeniósł zebranie Stanów do Paryża, gdzie był bardziej niezależny od wpływów hiszpańskich. (…)

Papież Klemens VIII okazał się jednym z najbardziej świątobliwych papieży szesnastego stulecia. Jego długie panowanie (przeżył Filipa o siedem lat) należało do najbardziej chwalebnych w dziejach Kościoła. Spowiadał się każdego dnia, pościł dwa razy w tygodniu, nosił włosiennicę oraz ukazał pogodny i pokorny sposób bycia, co stanowiło wyraźny kontrast z tytaniczną osobowością Sykstusa V. Każdy polityk, który poszukiwał pod miękką mową Klemensa jakiejkolwiek bojaźliwości bądź jakiegokolwiek egoizmu za jego łagodnym i opanowanym spojrzeniem, był skazany na niemiłą niespodziankę. (…)

Klemens wprowadził na papieskim dworze rygorystyczne reformy, rozpoczął program tego co miało zostać teraz nazwane „Ulga dla gospodarstw”, aby wyzwolić chłopów spod nadmiernego opodatkowania, ograniczył miejsce zamieszkania żydowskich lichwiarzy do Rzymu i Ankony aby chronić przed nimi całą ludność chrześcijańską, zbudował Kolegium Klementyńskie, sprokurował temat dla Shelleya, każąc stracić Beatrycze Cenci za zabójstwo jej ojca, zmiażdżył bandytów i samowolnych rzymskich szlachciców, tak surowo jak uczynił to Sykstus, oraz spowodował spalenie dominikańskiego apostaty  Giordano Bruno, drwiącego ze wszystkich religii, tak z chrześcijańskiego, jak z żydowskiego objawienia, oraz nauczającego pogańskiej filozofii, która, jeśliby została przyjęta, zniszczyłaby społeczeństwo. Gdy książę Sesy poinformował nowego papieża, ze swą zwykłą zadziornością, że Filip II uznałby za śmiertelną obrazę, gdyby papież pozwolił aby książę Nevers przybył do Rzymu w interesach Henryka Nawarry, Klemens spokojnie go uciszył, mówiąc że pozwoli księciu Nevers aby przyjechał jako osoba indywidualna, nie jako ambasador, oraz wysłucha tego co ma do powiedzenia. Udzielił księciu Nevers pięciu audiencji. Jednakże nie chciał być narzędziem Henryka Nawarry, podobnie jak Filipa II, i przez jakiś czas odmawiał zatwierdzenia pojednania dokonanego przez biskupów francuskich.

Córka Filipa już utraciła koronę Francji. Choć bardzo niewielu katolików wierzyło w szczerość Henryka, podobnie jak papież Klemens, stało się jasne dla francuskich rojalistów na zgromadzeniu Stanów Generalnych, że wybór któregokolwiek z kandydatów Hiszpanii spowoduje iż wojny hugenockie będą się ciągnęły w nieskończoność. Z drugiej strony, Henryka wspierali kalwiniści i katoliccy politiques. Pochodził z królewskiego rodu i był Francuzem, zaś najważniejsza obiekcja ze strony Ligi Katolickiej dotyczyła jego protestantyzmu.

Ze swej strony Henryk widział że jeśli uzyska koronę jako protestant, będzie nadal miał przeciw sobie Ligę oraz wszystkie najszczersze umysły katolickie. Odważnie zdecydował zatem że zaryzykuje urażenie mniejszości protestanckiej. Nie jest pewne czy cyniczny komentarz „Paryż jest wart Mszy” oddaje mu sprawiedliwość. Istnieje inna wersja że bardzo wpłynęły na niego argumenty pewnych jezuitów. Wedle tej wersji Henryk, po wielu deliberacjach, zwołał grupę pastorów protestanckich i zapytał ich czy uważają że człowiek może zostać zbawiony w Kościele Rzymskokatolickim. Zgodzili się że może. „Dlaczego zatem” – zapytał Henryk – „porzuciliście go? Katolicy utrzymują że nie ma zbawienia w waszym kościele, lecz wy przyznajecie że możecie zostać zbawieni w ich. Mój zdrowy rozsądek skłania mnie do przyjęcia bezpieczniejszego wyjścia i wyboru religii, w której, wedle świadectwa całego świata, mogę sobie zapewnić szczęście wieczne.”

Filip posłał czterech ambasadorów aby prowadzili negocjacje ze Stanami. Mieli uczynić wszystko co w ich mocy aby infantka została wybrana królową. Jeśli okazałoby się to niemożliwe, mieli poprzeć wybór wicekróla Portugalii – kardynała Alberta bądź Ernesta – brata Rudolfa II. Jeśli i to by się nie udało, należało wesprzeć młodego księcia Gwizjusza a nawet kardynała Lotaryngii. Sukcesem byłby wybór katolika, a przede wszystkim wykluczenie wszystkich protestantów w owczej skórze, takich jak Henryk Nawarry. Hiszpańscy szlachcice przemawiali odważnie, lecz stracili grunt pod nogami, gdy politiques zorganizowali publiczne pokajanie się i pojednanie Henryka z Kościołem. Ceremonia ta została zaplanowana, ku wielkiemu oburzeniu Hiszpanów, na 25 lipca, dzień świętego Jakuba. Henryk, we wspaniałym białym odzieniu, udał się do kościoła St. Denis, zapukał w zamknięte drzwi i, wzywając miłosierdzia Bożego, przysiągł że uznaje wyłącznie jeden Kościół, święty, katolicki, apostolski i rzymski oraz pragnie w nim żyć i umrzeć oraz że będzie go ochraniał i bronił swą krwią i życiem, wyrzekając się wszelkich herezji i innych religii. Arcybiskup Brugii uwolnił go od ekskomuniki, pod warunkiem uzyskania zgody papieża, a Henryk udał się do Spowiedzi i wysłuchał Mszy. (…)

Papież uważał że, czyniąc Henryka królem, wybiera mniejsze zło. Czas pokazał że w argumentach Filipa II było sporo słuszności. Choć Henryk IV obiecał każdemu Francuzowi kurę do garnka i na pewien okres przywrócił pokój w kraju, w ostatecznym rozrachunku sprawił że Francja jęczała pod wysokimi podatkami jakie nałożył by zaspokajać swe kosztowne nałogi oraz wepchnął Europę w konflikt, który swe niszczące apogeum osiągnął podczas wojny trzydziestoletniej. Francja jako całość pozostała katolicka, podczas gdy protestantom zapewniono tolerancję. Jednak wszyscy doradcy Henryka —Sully, Du Plessis, Mornay, D’Aubigne— byli protestantami albo nie wyznawali żadnej religii, poza katolikiem Villeroi, jego sekretarzem stanu od spraw zagranicznych. Henryk nie zaprzestał zdobienia nowych budowli owym znakiem wolnomularzy, różokrzyżowców oraz gnostyków, który stanowił część jego spuścizny po Jeanne d’Albret. „Stał się katolikiem we Francji” – powiada Guizot – „nie przestając być podporą protestantów w Europie.” Nie jest jedynie kwestią przypadku że sprzymierzył się z Turkami przeciw Hiszpanii a w roku 1595 podjął negocjacje z utajonymi żydami z Hiszpanii.

Wraz z edyktem nantejskim po raz pierwszy w dziejach chrześcijańskiej Europy doszła do władzy grupa ludzi, zdolna do swobodnego wdrażania politycznych teorii l’Hôpitala i Les Politiques. Odwołując się do ludzkiego głodu wolności, ich doktryna zawierała w sobie paradoksalnie nasienie tyranii nowoczesnego państwa totalitarnego. Cabrera ze szczególną przenikliwością dojrzał powyższą okoliczność. Jak zauważył, politiques byli skłonni poświęcić Kościół dla kwestii politycznych, „zaś ta niegodziwość les politiques zrodziła się z ich własnego zapatrywania, które uznawało religię za akcydens Państwa, gdyż to drugie ją ustanowiło, oraz że Władca ma wierzyć jedynie w to co prowadzi do zachowania Państwa; co było widoczne w radzie jakiej udzielili Bearne’owi aby poprosił papieża o absolucję, gdyż jego wsparcie będzie cenne, ale gdyby jej odmówił, samo poproszenie o nią będzie warte tyle co jej uzyskanie, zaś we Francji istnieją biskupi, którzy mu jej udzielą (…) Wszystko to prowadziło ku rozdzieleniu z Kościołem Boga, którego gniew, jeśli się nie zmienią, rychło na nich spadnie.” (…)

Owa tolerancja zależała wyłącznie od przychylności Państwa, od którego nie było żadnego odwołania. Tendencja jest oczywista i w długiej perspektywie musiała stopniowo prowadzić od państwa katolickiego, w którym chrześcijaństwo było uważane za nałożony przez Boga obowiązek (choć w praktyce istniała tolerancja wobec żydów i innych, pod warunkiem że nie ingerowali oni w wiarę i praktykę chrześcijan), do nowoczesnego państwa totalitarnego, które, po doprowadzeniu do logicznej konkluzji, musiało okazać się antykatolickie oraz antychrześcijańskie. Zasada tolerancji, w takiej formie jak przywoływali ją wrogowie Kościoła katolickiego, uwalniała w tej samej przestrzeni dwie siły nie do pogodzenia, z których jedna musiała zwyciężyć. „Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie.” Apel o tolerancję idei antykatolickich osłabił Kościół. Ponieważ Kościół stanowił jedyną możliwą instancję odwoławczą od tyranii Państwa, rezultatem było rozpasanie tego ostatniego i skupienie w rękach polityków całej władzy, co do której istniała w średniowieczu delikatna równowaga oparta na podziale między obie instytucje. Państwo (jeśli nie stałoby się katolickie) było skazane na wykorzystanie tej przewagi i w efekcie końcowym – uczynienie się absolutnym, odpychając drabinę tolerancji, dzięki której wzniosło swą głowę ponad Kościół. Tak to wyglądało przynajmniej w zachodniej Europie. W Niemczech, jak zauważył Bernhardi, totalitarny pogląd Treitschkego był następstwem Lutra. Z fermentu szesnastego stulecia, wprawionego w ruch przez ducha sprzeczności, który powtarzał na przestrzeni stuleci kpiny oraz szyderstwa faryzeuszy i saduceuszy, wyszedł, w dwóch pozornie rozbieżnych kierunkach, prowadzących, zależnie od okoliczności, do komunizmu bądź do faszyzmu, jeden impuls wiodący ku jakiemuś ostatecznemu absolutyzmowi państwowemu, który będzie stanowił w każdym aspekcie antytezę chrześcijaństwa. (…)”

[1] refować – zmniejszać powierzchnię żagli np. przy silnym wietrze

fragment książki T. Walsha: Phillip II, tłum. własne